15 maja 2013

Wielka Polska

Pan Wichrowski wydął usta i wzruszył ramionami: - Eee tam, nic prawie nie ma o mnie. - Tak przynajmniej wyobraziłam sobie jego reakcję: to wydęcie ust, to wzruszenie ramion, i jeszcze figlarny błysk w oku. Takimi bowiem słowami rzeczywiście skomentował poprzednie notki z serii opisującej moje wędrowanie - ramię w ramię - z Panią Wichrowską obwieszoną (poza mną) ich dwiema małoletnimi córeczkami. 
 
Znając aktorskie talenty Pana Wichrowskiego widzę opisany wyżej obrazek, którym moja wyobraźnia obudowała słowa wypowiedziane po ukazaniu się poprzednich notek ze wspomnianej serii, a które przekazała mi rozbawiona nimi Pani Wichrowska. Pomyślałam więc niedawno, że spróbuję zaspokoić niedosyt uwagi poświęcanej mężowi mojej przyjaciółki, przeprowadzając w realu i publikując w wirtualu - wywiad z nim! Oczywiście - jeśli się zgodzi.
 
 
*
 
 
Tymczasem Kasia Wichrowska i ja ponownie wyruszamy na tradycyjną dwuosobową majową eskapadę ramię w ramię, skazując Pana Wichrowskiego na ponowne parodniowe samotne osaczenie Pannami Wichrowskimi. Prawdę powiedziawszy, ku rozżaleniu wspomnianego, Panna Wichrowska Starsza swego taty nie osacza już tak, jak bywało wcześniej. Jednoroczna nastolatka pewnie zacznie niebawem kierować swoją uwagę ku innym mężczyznom swojego życia.
 
Jak co roku, stęskniona rodzina Państwa Wichrowskich dość szybko odzyska mamę i żonę, bowiem szczęśliwie Kasia i ja nad dalekie wojaże zagraniczne przedkładamy bliższe naszym sercom wędrowanie po kraju. Zgodnie uważamy, że kraj nasz wart jest podróży – choćby dzięki wielości i różnorodności krajobrazów, które przepływają przez wędrowca, gdy ten lub ta płynie przez nie. Po ubiegłorocznym małopolskim Krakowie nasz majowy wybór padł w tym roku na miasto całkowicie odmienne. Za parę dni, rozpoczynając wyprawę tradycyjnie od stolicy Polski, samochodem mojej przyjaciółki udamy się do stolicy - Wielkopolski.
 
Wjeżdżać do Poznania planujemy via Turek, Kalisz, Kórnik, Rogalin, Mosinę, aby po paru dniach Poznań opuszczać via Swarzędz, Wrześnię, Konin, Koło. W Poznaniu natomiast wydeptywać będziemy ścieżki bardziej osobiste niż turystyczne, zaglądać do zakątków znanych i odświeżać je w pamięci, a wszystko z kontaktami rodzinnymi jednej z nas w tle. No i będziemy szukać dobrego jedzenia, o którym – jeśli takie znajdziemy – wspomnimy tutaj przy innej okazji.
 
 
*
 
 
Notki z cyklu ramię w ramię przed publikacją zawsze konsultuję – zgodnie z tytułem serii – z właścicielką ramienia drugiego, lub pierwszego, zależnie od tego, jak na sprawę patrzeć. Czasami podobają się one Kasi bardziej, a czasami mniej, jak na przykład notka obecna, którą wolała w pierwszej, mniej rozbudowanej wersji. Obecny tekst – z oczywistych względów - przesłałam do zaopiniowania również Panu Wichrowskiemu, otrzymując w odpowiedzi jego zwięzłe imprimatur, a może raczej nihil obstat: - Może być. - Mam nadzieję, że Najwyższy Opiniodawca będzie podobnego zdania na temat zamieszczonego tutaj zarysu naszego majowego itinerarium, pomimo logistycznej konieczności ominięcia Jasnej Góry, którą chciałyśmy uczynić stałym pielgrzymkowym celem naszych majowych wędrówek, i pobłogosławi naszej drodze: - Może być!



Katarzyna i Alicja, ramię w ramię


.