Kierując życzenia do różnych osób świadomie unikałam używania w nich słowa „miły”. Życzyłam ludziom dobrej niedzieli (a nie miłej), dobrego wypoczynku (a nie miłego), dobrych wrażeń (a nie miłych).
Słowo „miły” wydawało się zbyt powierzchowne i wydawało się nie oddawać
głębi moich życzeń. Ponieważ pojęcie „dobry” na mojej skali
aksjologicznej stało wyżej od pojęcia „miły”, drażniły mnie nieco
życzenia kierowane do mnie ze strony osób szczerze i praktycznie
życzących mi dobra, wyrażane jedynie słowem „miły”: „Miłego dnia!”,
„Miłych wakacji!”, „Miłego spotkania!”. Działo się tak aż do dnia, kiedy
usłyszałam poniższą historię.
Relacja Katarzyny Wichrowskiej: Byłyśmy
w Gdyni w akwarium zwanym przez nas oceanarium i pod koniec zwiedzania
Młodsza Panna Wichrowska (l. prawie 5) chciała pogłaskać jesiotra w
sali, gdzie można głaskać ryby. Tyle, że do wody wpakowała całe ramię,
mocząc polarek, który miała na sobie. Ja już miałam dosyć i zrobiło się
niemiło. Nawrzeszczałam na dziecko. Kiedy uspokoiłam się, Starsza Panna
Wichrowska (l. 10) bardzo niezadowolona, że – jak stwierdziła - było
niemiło, oznajmiła, że trzeba powtórzyć zwiedzanie oceanarium,
naprawiając sytuację. Uczyniłyśmy to parę dni później.
Po tym wydarzeniu wyrażenie "żeby było miło” stało się hasłem naszych wspólnych – z Kasią Wichrowską
oblepioną Córeczkami – tegorocznych wędrówek po kraju. Kiedy do
naturalnej harmonii naszego wspólnego współbycia zakradał się jakiś
dysonans, często wystarczało rzucenie z uśmiechem krótkiego hasła „Ma
być miło!”, żeby złe emocje zostały powściągnięte, a między nami
wszystkimi zapanował ponownie pokój.
żeb
*
Ponieważ lubię wiedzieć, co mówię,
lubię też etymologię, zastanawianie się nad pochodzeniem ważnych dla
mnie pojęć, medytowanie nad ich najgłębszymi znaczeniami
uwidaczniającymi się w ich rozwoju. W etymologii wyrazów odbija się
bowiem historia rozwoju ludzkiej świadomości siebie i świata. Odkrywając
stopniowo - przez tysiąclecia - otaczającą go rzeczywistość człowiek
konsekwentnie ujmował ją w tworzone na tę potrzebę pojęcia i słowa.
Tego lata rozważałam więc słowo „miły”
- skąd się ono wzięło i jakie jest jego najgłębsze znaczenie. Moją
uwagę zwrócił rdzeń, który dzieli z wyrazem „miłość”. To było ważne
odkrycie, gdyż tak istotne dla mnie pojęcie dobra również łączy się z miłością, chociaż nie w sensie etymologicznym. Od wieków bowiem filozofia w dobru właśnie postrzega źródło miłości, a w miłości, tej prawdziwej - źródło prawdziwego dobra.
Zastanawiałam się więc tego lata, które pojęcie było pierwotne: „miły”
czy „miłość”. Okazało się, że prasłowiański wyraz „milostь” jest
rzeczownikiem odprzymiotnikowym powstałym od prasłowiańskiego pojęcia
„milъ”. A więc na początku było – miło.
Tak czuć lub czuć się można z wielu
powodów. „Miło” bowiem to inaczej – przyjemnie, sympatycznie, ujmująco,
życzliwie, przyjaźnie, kochająco, łagodnie, delikatnie. Z czasem pewien
bardzo specyficzny miły stan zaczęto nazywać – miłością. Może więc teraz, kiedy nagle w jakiejś – jakiejkolwiek – sytuacji zrobi się z jakiegoś – jakiegokolwiek – powodu niemiło, warto szybko sięgnąć głębiej niż sięga zwykła grzeczność, warto sięgnąć po miłość, tę najgłębszą i najtrwalszą, aby wykorzystując złożone w niej pokłady najprawdziwszego dobra przywrócić zakłócony niemiłością stan pierwotnej harmonii? Żeby było - miło. Czyli – dobrze.
*
Żeby miło było zawsze i wszędzie, wszyscy ludzie musieliby umieć być miłymi z miłości.
Z miłości nie będącej jedynie uczuciem, ale – cnotą, sprawnością,
postawą, stylem życia. Ponieważ jednak tak nie jest, ponieważ nie
wszyscy, nie zawsze, nie wszędzie mają taki miłosny styl życia, miłość czasami – w odruchu bolesnego buntu – bywa niemiła. Ale o tym - przy innej okazji.
.
.